Tour de Pologne dla Amatorów
:) zaszczytne 743 miejsce, czyli na mecie tuż przed zamknięciem zegara. Kilkanaście minut straciłem na pierwszym kilometrze, gdzie z kolegą ze Szczecina zatrzymaliśmy się przy leżącym na drodze nieprzytomnym i krwawiącym kolarzu (chyba nr 430). Mam nadzieję, że nic bardzo poważnego mu się nie stało. Kiedy dojechała karetka zaczynał wracać do siebie.
To był mój pierwszy wyścig kolarski i nabyłem kilka całkiem nowych doświadczeń. Notuję aby przeczytać przed kolejnym wyścigiem.
1. Przed wyściegiem, za wszelką cenę objechać trasę. Wiedzieć czy wszystkie zjazdy są bezpieczne i na co można sobie pozwolić. Zjazdów generalnie się boję, a klęczenie na pierwszym kilometrze asfaltu przy nieprzytomnym kolarzu wcale nie pomogło.
2. Pić dużo i nie zapominać o tym. Bolesne kurcze ud spowodowały konieczność blisko dwudziestominutowego leżenia w trawie obok premii w Gliczarowie. Dobrze, że jakiś doświadczony kolega poradził mi dużo pić i jakoś te kurcze ustąpiły. Okazuje się, że odwodnienie przychodzi nagle i bez ostrzeżenia. Przynajmniej w moim przypadku. Bieganie dobrze przygotowało mnie do wyścigu. Tętno na podjazdach miałem raczej niskie (do 170) i wydolnościowo czułem się świetnie niestety kurcze dawały znać o sobie do samej mety.
3. Kask, w którym jeżdżę na rolkach nie nadaje się do jazdy rowerem :)
Przed startem
Na mecie
Makaron i mineralna
Kalorie [kcal] Podjazdy [m]:1020
Rower: Basso / D'arienzo (rozbity)
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
To był mój pierwszy wyścig kolarski i nabyłem kilka całkiem nowych doświadczeń. Notuję aby przeczytać przed kolejnym wyścigiem.
1. Przed wyściegiem, za wszelką cenę objechać trasę. Wiedzieć czy wszystkie zjazdy są bezpieczne i na co można sobie pozwolić. Zjazdów generalnie się boję, a klęczenie na pierwszym kilometrze asfaltu przy nieprzytomnym kolarzu wcale nie pomogło.
2. Pić dużo i nie zapominać o tym. Bolesne kurcze ud spowodowały konieczność blisko dwudziestominutowego leżenia w trawie obok premii w Gliczarowie. Dobrze, że jakiś doświadczony kolega poradził mi dużo pić i jakoś te kurcze ustąpiły. Okazuje się, że odwodnienie przychodzi nagle i bez ostrzeżenia. Przynajmniej w moim przypadku. Bieganie dobrze przygotowało mnie do wyścigu. Tętno na podjazdach miałem raczej niskie (do 170) i wydolnościowo czułem się świetnie niestety kurcze dawały znać o sobie do samej mety.
3. Kask, w którym jeżdżę na rolkach nie nadaje się do jazdy rowerem :)
Przed startem
Na mecie
Makaron i mineralna
Piątek, 5 sierpnia 2011 | dodano:06.08.2011Kategoria Dla przyjemności
Km: 56.60 Czas: 02:57 Średnia prędkość [km/h:] 19.19
Rower: Basso / D'arienzo (rozbity)
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!